X-MEN / X2 / X III

Blaze

Blaze stała obok łóżka profesora. Dobijała ją jej własna bezsilność - niewiele mogła zrobić, by mu pomóc. Głupie uczucie. Xavier zawsze był dla niej jak drugi ojciec, a teraz w żaden sposób nie jest w stanie wyciągnąć go z kłopotu. Storm wcześniej wypytywała ją o wszystkie możliwe rzeczy związane z tym, co ujrzała w umyśle Profesora. Powiedziała tyle, ile sama wiedziała, ale to za mało. W każdym razie niewystarczająco, by rozwiązać tę sprawę.
Wyszła na korytarz, spacerując w tę i w drugą stronę. Gdyby tu była Jean, na pewno coś by poradzila. A wogole... gdzie ona jest? To jeszcze jedna zagadka.
W końcu weszła do dużego pokoju, gdzie zobaczyła Melta, Wilczycę, Majim, Lizzard, Jubilee i Icemana. Jubilee poderwała się z krzesła.
- I co? - zapytała od razu. Blaze wzruszyła ramionami.
- Nic. - mruknęła. - Czekamy.
- Niby na co? - rzucił pogardliwie Bobby. - Aż umysł Xaviera wysiądzie przez tego meduzokształtnego stwora?
- Nie wiem na co i też nie uśmiecha mi się czekać. - Elizabeth zalożyła ręce i usiadła na fotelu. Wbiła wzrok w ziemię. - Nie wiem...

Tantos

-Nikomu sie nie uśmiecha...- Pier opuścił głowę- ale co możemy zrobić? skoro ta istota była na tyle potężna ze przejeła umysł xaviera to czy w ogole mozemy zrobic cokolwiek?

W tymsamym czasie...

Austryjackia Alpy, osrodek badań chorób umysłowych:

Na szpitalnym łożku leży kobieta o białych włosach i bladej cerze, wyglada jak by zapadła w spiączkę.
Koło łóżka stoi kilka osób w białych fartuchach. rozmawiają szybko po niemiecku. na przedzie łóżka wisi karta chorób z imieniem i nazwiskiem kobiety: Octana Pettersen/Fantom - rozdwojenie jaźni.

ludzie dookoła kobiety rozmawiaja o jej stanie zdrowa:
-Jak to sie polepsza?! mielismy dopilnować zeby nie wybudziłą sie przedwcześnie!
-Jeśli podam jej wiecej pentobarbitalu to nam tu umrze!
-Nie obchodzi mnie to! masz poprosty dopilnować zeby sie nie ockneła przed...- mężczyzna nie zdążył dokończyc zdania bo pokój zniknął w oślepiającym swietle.

Octana słyszała stłumione głosy...
- Nie obchodzi mnie to! masz poprostu dopilnować zeby sie nie ockneła.
Gniew wziął górę a ona dłużęj nie mogła powstrzymąć Fantom przed tym co było i tak nieuniknione... w jej żyłach zawrzało a pokój wypełnił jasny błysk...

Następny dzień w instytucie, dzień pełen niepokoju i strachu o Charlesa Xaviera. nieświadomi przyszłego zagrożenia X-meni siedzieli w kuchni i debatowali nad przyszłością...
-Robimy co możemy zrozumcie to!- Storm wyglądałą na zdenerwowaną całą to sytuacją...
-Najwidoczniej to wciąż zamało!-odpowiedział jej równie gniewnym tonem Wolverine.
Atmosfera nie byłą ani trochę przyjemna.

Pier właśnie wstał i miał zamiar iść na śniadanie, lecz słysząc krzyki w kuchni stwierdził ze nie jest aż tak głodny...

Blaze

Blaze prawie nie zmróżyła oka tej nocy. Wciąż dręczyły ją wizje tej kobiety. Wstała dość wcześnie, ale przez dłuższy czas siedziała w pokoju. W końcu wyszła na korytarz i chciała zejść do kuchni. Zobaczyła na korytarzu Piera. Usłyszała też stłumione odgłosy jakiejś kłótni.
Cześć Melt. - przywitała go. - Co tam się dzieje?

Tantos

-Hej Ororo i Logan sie o coś kłuca... chyba o profesora... aż mi sie jeść odechciało.

Blaze

- Kłócą się? - Elizabeth wydała się zirytowana. - Cholera, w takim momencie? Swietnie, widzę, że mamy dowódców na wielkim poziomie. Profesor na pewno nie byłby zadowolony... Tak, Profesor...

Tantos

-Tak ich poziom poprostu zdumiewa... lepszego momętu nie mogli znaleźć...- w jego głosie czuć było irytacje.- chociaz prawdę mowiąć Storm ma tym razem troche racji... nie możemy nic więcej zrobić niz czekać w spokoju...

Blaze

- Czekać... Trzeba raczej obmyślić plan działania. - mruknęła trochę pod nosem. - A gdyby tak użyć Cerebro do zlokalizowania tej kobiety? Teoretycznie mogłabym to zrobić, mój umysł juz wykrywa jej fale mózgowe, może z odrobiną szczęścia znalazłabym ją... - Blaze zamilkła na chwilę, zaraz dodając ze zrezygnowaniem: - ...ale pewnie Storm w życiu nie pozwoli mi tego zrobić.

Tantos

- A kto powiedział ze Storm sie o tym dowie? Z reszta profesor zawsze cenił w nas niezależność... Może warto spróbowac?

Blaze

Blaze uśmiechnęła się.
- Myślisz? Hmm... to nawet dobry pomysł. Ale jak otworzymy wejście do sali Cerebro?

Tantos

Teraz Melt się uśmiechnął...
-Nie zapominaj że rozmawiasz z gościem którego ręce z łatwością topią stal. ale potrzebujemy jeszcze kogoś kto bedzie stał na straży.

Blaze

Blaze rozpromieniała, a w jej oczach pojawiła się iskra radości. Miała wielką ochotę skoczyć pod samo niebo. Może wreszcie zagadka pójdzie do przodu i uda się pomóc Profesorowi.
- Dobra. Może pójdziemy po Majim, Wilczycę i Lizzard? - zaproponowała.

Tantos

-No więc na co czekamy?- ruszył w strone pokoi najprawdopodobniej wciąż spiących dziewczyn

Blaze

Blaze i Melt biegli korytarzem ku pokojom nowych X-men. Elizabeth zatrzymala się przy trzecich drzwiach, jakie minęli.
- To pokój Majim. Pukamy? - uśmiechnęła się.

Tantos

-Oczywiście że pukamy, po co innego tu bieglismy?- mowiac to nie liczyl na odpowiedź. zapukał do drzwi